Sommer zdecydowanie mnie zawiódł. Do zakupu podchodziłem pod wrażeniem wpisów na stronie Allegro, opinii i recenzji. Wara mi opadła jak usłyszałem zamulony dźwięk, brudny bez polotu. Zniknęła dotychczasowa soczystość i rozpiętość sceny. Efekty stereo zlały się w jakąś wielką "kupę" w złym rozumieniu. Myślę – trzeba go wygrzać, no i pograło to utrapienie z tydzień. Pełen nadziei rozsiadłem się wygodnie, komplet różnej muzy i do dzieła.
Uderza zabasowienie, ale takie rozlane, bez kontroli, ograniczona scena. Dłuższe słuchanie męczy i powoduje ból głowy. Zmiana na dotychczasowy B-Tech XA23 przyniosła wyzwolenie i powrót do rzeczywistości. Zrobiłem jeszcze kilka prób zamieniając pospolite kabelki od Sony za 2 – 4 zł, podobne od Technicsa i DVD. Sommer przy nich okazał się beznadziejny.
Ja rozumiem, że Polak potrafi przerobić zachodni złom samochodowy w auto wzbudzające respekt sąsiada, wykonać jakieś kolumny w ociosanych deskach, że polski lotnik może latać na drzwiach, ale żeby wciskano polskim audiofilom kable gitarowe, estradowe i Bóg wie jakie za audiofilskie przewyższające jakością te wykonane na Zachodzie przez nowoczesne koncerny to już przegięcie. Tam wydają miliony na technologów, akustyków, inżynierów, maszyny, prace naukowe, pracują w laboratoryjnych warunkach, a tu mamy jakieś piwnice, komórki, obcęgi, młotek i lutownicę. Tamci mają dostęp do materiałów na światowym poziomie, a tu mamy dostęp do kabla ze szpuli, plus jakieś tajwańskie wtyki, cynę, której musimy ufać na słowo, że dobra. Efekt jest taki jak wróżenie Cyganki – jak ktoś uwierzy to tak ma, a jak nie ma to i tak sobie wmówi, że ma. Placebo.